2009-10-02

Podróż Wszystkie odcienie błękitu

Opisywane miejsca: Islandia
Typ: Album z opisami

Jesień 2008 roku. Świat obiegła wieść, że Islandia stanęła na skraju bankructwa. Wartość jej waluty drastycznie spadła. No cóż - taka okazja może się już nie powtórzyć! Sezon turystyczny wprawdzie dawno się skończył, dzień trwał zaledwie kilka godzin, ale kupujemy bilety, rezerwujemy auto i wybieramy ostatni tydzień urlopu...

....

Odebraliśmy samochód z lotniska i wyruszyliśmy na naszą pętelkę wokół wyspy. Poza sezonem turystycznym jest to właściwie jedyna możliwość zwiedzania.

Od razu udaliśmy się do Reykjaviku. Tam wygłodniali rzuciliśmy się na główną islandzką potrawę narodową - pizzę. Jak się później przekonaliśmy, każda restauracja przygotowuje pizzę na wynos. Podobnie jak każda stacja benzynowa serwuje hot dogi (pylsa). Niespodzianka spotkała nas za to przy próbie zakupu wina - alkohol dostępny jest wyłącznie w sklepach alkoholowych, a te mają ustawowo bardzo ograniczony czas otwarcia. Zresztą prohibicję zniesiono tam dopiero w 1989 roku (wcześniej dostępne było jedynie piwo o zawartości alkoholu poniżej 2,25%).

Pierwszą noc spędziliśmy w Akranes u Niemki poznanej w Boliwii. Przyjechała na Islandię trenować konie. Jakim szokiem było dla niej, kiedy okazało się, że zwierzak nie rokujący nadziei na zostanie gwiazdą sportową po prostu trafia na stół! Na kolację nieśmiało zaproponowała nam steki z.... koniny! Co gorsza były wyśmienite! Wkrótce też przekonaliśmy, dlaczego wołowina jest mięsem mało popularnym i przeznaczonym głównie dla turystów - puchate kuce i owce niewiele robiły sobie z ciężkich warunków pogodowych i spokojnie skubały trawę, podczas gdy ich grzbiety przykrywały się cieńką warsteką śniegu.

Na śniadanie zjedliśmy musli po islandzku, czyli serwowane z ab mjolk (coś w rodzaju jogurtu pitnego) posypane ciemnym cukrem trzcinowym muskovado. Skoro świt - czyli w okolicach 10 - wyruszyliśmy na zachód główną "obwodnicą" wyspy. Przez następne kilka godzin oswajaliśmy się z surowym islandzkim krajobrazem. Potężne "hałdy" czarnego żwirku lekko przyprószył śnieg. Płaty lodu w zagłębieniach terenu odbijały ciepło-różowe promienie słońca. Sporadycznie skali przestrzeni dodawały pasące się kuce i porzucone domy. A to wszystko przy muzyce Bjork i jakieś jazzującej, z lekka depresyjnej islandzkiej kapeli...

W poszukiwaniu koloni fok zjechaliśmy z krajowej jedynki na drogę 74 przechodzącą w malowniczą szutrową 745. Wiedzie ona wzdłuż głębokiej zatoki oddzielającej majaczące w oddali góry Westfjords. Kolonia okazała się być niedostępna, ale piękne krajobrazy warte były nadłożenia drogi.

Jeszcze przed zachodem słońca zdążyliśmy dojechać do Glaumbaer. Tuż przy blaszanym kościółku znajduje się zespół torfowych domków. W sezonie są otwarte dla zwiedzających, nam pozostało docenić ich ciepły i przytulny wygląd w obliczu zimnego listopadowego wiatru.

Do Akureyri dotarliśmy już po zmroku. Znaleźliśmy nocleg w starej willi i wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta po podgrzewanych chodnikach. Nie mogłam nie skorzystać z okazji skosztowania islandzkiej jagnięciny. Podobno jej wyjątkowość bierze się stąd, że wypasają się na łąkach pełnych ziół. Cokolwiek by nie mówić - była genialna!

Kolejny dzień spędziliśmy w jednym z najaktywniejszych wulkanicznie rejoniów Islandii. Temperatura spadła do -10 st. C, jezioro Myvatn i pola zastygłej lawy przykrył śnieg. Szczyty wulkanów kryły się we mgle, dojazd do Krafli okazał się niemożliwy, a droga do wodospadu Dettifoss zamknięta... Cóż - trzeba tam będzie kiedyś wrócić. Jedynie pole geotermalne Namafjall stanęło na wysokości zadania buchając parą, bulgocąc błotkiem i porządnie śmierdząc siarką. Barwne fumarole świetnie spełniały rolę koksiaków, a roztopiony śnieg dobrze wyznaczał niebezpieczne strefy. Udało się tam nawet spotkać koleją parę turystów.

Mając do dyspozycji kilka godzin pojechaliśmy do Husavik. Droga wiedzie przez czarne pola lawy z erupcji w 1975 roku, jednak śnieg i zimowe światło utworzyły wyjątkowo eteryczny krajobraz w wielu odcieniach błękitu.

Husavik latem przyciąga turystów pragnących zobaczyć wieloryby. Niestety ostatnio odpływają stąd też statki wielorybnicze, co wyraźnie ukazuje że ochrona środowiska traktowana jest dość wybiórczo. Tutaj spotkały nas największe problemy ze znalezieniem noclegu. Ogromne hotele pozamykane były na cztery spusty. Ostatecznie trafiliśmy do willi z niesamowitym widokiem na port. Właściciel mieszkał gdzieś bliżej centrum, więc praktycznie mieliśmy całą ogromną chatę dla siebie (i pełną lodówkę!). Nocowała tam jeszcze jakaś islandzka turystka, ale pojawiła się późno w nocy i zniknęła jeszcze przed świtem.

Odpuściliśmy sobie kolejną ryzykowną próbę wjechania na Kraflę i udaliśmy się prosto do Hofn. W ciągu kilku godzin jazdy przez lodowe pustkowia minęliśmy ze dwa - trzy auta.  Jedynym olorowym akcentem krajobrazu były intensywnie zielone wody rzeki Jokulsa. Zbliżając się do wschodniego wybrzeża minęliśmy kilka kępek dumy islandzkiego leśnictwa. Lasy są tak niepozorne, że sami Islandczycy śmieją się, że w wypadku zgubienia drogi wystarczy wstać.

W Hofn już nie wybrzydzaliśmy z noclegiem - lokalny hotel-moloch był czynny, więc porzuciliśmy graty i poszliśmy na spacer po porcie. Rano w oddali zobaczyliśmy pierwsze jęzory ogromnego lodowca Vatnajökull. Pomimo że były już lekko podświetlone wstającym słońcem nie musieliśmy się spieszyć, by o brzasku dotrzeć do Jökulsárlón - w końcu na Islandii przez pół dnia mieliśmy wschód słońca! Przed drugą połowę oczywiście był już zachód :-) Do niezwykłej Laguny Lodowcowej dojeżdżaliśmy w złotej łunie, wspaniale odbijającej się w kompletnie oblodzonej drodze. Właśnie odjeżdżała pierwsza grupka turystów, więc prze chwilę mogliśmy podziwiać to miejsce w absolutnej ciszy. W krystalicznie czystej i spokojnej wodzie unosiły się bryły lodu o najróżniejszej przezroczystości, w całej gamie błękitów. Kiedy już zbieraliśmy się do odejścia zaczął się przypływ... a z wody kolejno wynurzyły się główki ciekawskich fok.

Na wieczór zaplanowaliśmy spacer do wodospadu Skaftafell. Jego ściany tworzą niezwykłe organy z pięciobocznych bazaltowych słupów. Lodowy lukier mienił się w świetle zachodzącego słońca. Otaczały go rude, karłowate krzewy, a w tle wyłaniała się oślepiająco biała czapa Vatnajökull.

W pobliżu wciąż stoi oryginalna chata rybaka z początku XX-go wieku. Zbudowana była wyłącznie z drewna wyrzuconego prze ocean, najczęściej pochodzącego z Syberii bądź Kanady, i obłożonego warstwą torfu. Roztaczał się z niej wspaniały widok na błotniste wybrzeże, przez które w 1996 roku przetoczyła się ogromna powódź. Jökulhlaup, jak to zjawisko nazywają Islandczycy, wywołany został przez erupcję wulkanu pod pokrywą lodowca, która tym razem uwolniła również ogromne ilości wody z ukrytego jeziora. Poskręcane fragmenty mostu ukazują z jak ogromną siłą przetoczyła się fala.

W Kirkjubæjarklaustur udało się nam zaobserwować jak ważnym elementem społecznego życia Islandii są stacje benzynowe. W wielu rejonach kraju jest to jedyne miejsce, do którego można wyskoczyć na obiad z rodziną czy znajomymi. Serwowane dania ograniczają się typowo fast-foodowych, ale chyba rynek nie wymaga niczego więcej. Całe szczęście, że nie szczerzyły się do nas osławione głowy owcy...

Do Vik dojechaliśmy oczywiście po zmroku. Znaleźliśmy nocleg starej willi. Znów byliśmy tam sami. Salon i jadalnię zdobiły liczne obrazy wykonane z barwnej włóczki. Były dziełem właścicielki, która jest też dyrektorką lokalnej szkoły, a latem pracuje jako przewodnik. Jak sama powiedziała, na Islandii jest tak mało ludzi, że każdy musi wykonywać kilka prac. Kryzys bardzo ich dotknął, ale nie takie klęski dotykały Islandię. No cóż - jeśli się żyje na wyspie pośród czynnych wulkanów nie można być miękkim.

Wybraliśmy się na pobliską plażę. Noc była bezchmurna i bezksiężycowa, a piach kompletnie czarny! W szumie fal gwiazdy bezczelnie zwalały się na głowę! Dopiero nad ranem zobaczyliśmy skalne iglice wynurzające się z wody i masywny łuk w 120-metrowym klifie Dyrholaey. A to wszystko przy ognistej łunie wschodzącego słońca.

Niestety dojeżdżając do Selfoss niebo zdążyło się znowu zachmurzyć. Sam wodospad nie był tak spektakularny jak latem, ale to co stworzył dookoła było niesamowite! Trawa, ziemia, poręcze- wszystko pokryte było grubą, lodową polewą. Aż żal było chodzić po trawniku niszcząc te cudne, kruche twory.

Teraz wkraczaliśmy w najbardziej oblegany przez turystów rejon Islandii. Na pierwszy ogień poszło pole geotermalne Haukadalur. Słynny Geysir za czasów swojej świetności strzelał na 70-80 metrów, dopóki jakiś turysta w latach '60-tych nie wrzucił doń kamienia... Teraz erupcje zdarzają mu się niezwykle rzadko, głównie przy okazji trzęsień ziemi. Za to zawsze można liczyć na pobliski Stokkur, który wyrzuca wodę na 35 metrów w dość regularnych, kilkuminutowych odstępach. Parę kilometrów dalej znajduje się imponujący wodospad - Gullfoss. Tworzą go dwa szerokie uskoki, które stłaczają wodę do wąskiej szczeliny. Tu znowu ścieżka zmieniła się w lodowisko. Pokonanie kilkusetmetrowego odcinka zajmowało dość dużo czasu, ale za to ubarwionego obserwowaniem ludzi desperacko walczących o utrzymanie pionu (oczywiście w przerwach, kiedy samemu się nie walczyło).

Nocleg znaleźliśmy w schronisku młodzieżowym w Laugarvatn. Pierwotnie był to budynek poczty, więc w jadalni stały budki telefoniczne, a na parapetach wystawiono liczne egzemplarze telefonów.

Tamtej nocy były zorze polarne - podobno - bo intensywnie wpatrując się w niebo bezskutecznie próbowałam cokolwiek dojrzeć przez gęstą warstwę chmur...

Na ostatni dzień włóczenia się po Islandii przypadał Þingvellir. Marznąca mżawka spowodowała, że będę to miejsce kojarzyła głownie z mokrym, obolałym tyłkiem. Już w 930 roku gromadził się tam islandzki parlament. Na dodatek głęboki wąwóz utworzył się w miejscu rozchodzenia się płyt tektonicznych euroazjatyckiej i północnoamerykańskiej - no i wciąż się poszerza!

Reykjavik był jedynym jedynym islandzkim miastem, który udało się nam zobaczyć w świetle dnia. W państwie, które ma zaledwie 300 tysięcy mieszkańców nie można spodziewać się wielkiej metropolii, miasto jest jednak dość rozległe, a ulice wyjątkowo szerokie.

Obowiązkowo zjedliśmy pylsę w wyjątkowej budce - jej gośćmi było wiele znanych osób, w tym Bill Clinton. Do około roiło się od drozdów. Gdy tylko pozostawiło spuściło się wzrok z jedzenia natychmiast coś z niego ukradły.

Resztkę pieniędzy wydaliśmy w sklepie z islandzką wełną. Aż żal, że nie wpadliśmy tam na początku podróży.

Wieczorem wybraliśmy się na Volcano Show. Zakręcony dziadek Villi Knudsen urządził prywatne kino, w którym wyświetla efekt 50 lat dokumentowania erupcji wulkanicznych. To czy zostanie wyświetlona jedna czy dwie części zależy wyłącznie od widowni. Chociaż jakość filmów daleka jest od wymuskanych profesjonalnych produkcji, to i tak warte są obejrzenia. Unikalne są zwłaszcza zdjęcia z obrony portu Heimaey przed napływającą lawąc (!) oraz z narodzin wulkanicznej wysepki Surtsey. Przychodząc trochę wcześniej przed seansem można też uciąć sobie pogawędkę z Villim.

W drodze na lotnisko zatrzymaliśmy się jeszcze w Błękitnej Lagunie. Relaksująca kąpiel w gorących źródłach to idealny koniec podróży...

Ech, Islandia kolejne miejsce, do którego trzeba będzie wrócić...

  • w drodze na Islandię
  • Droga 745, Islandia Północno - Zachodnia
  • Droga 745, Islandia Północno - Zachodnia
  • Kuc islandzki przy drodze nr 745, Islandia
  • Kuc islandzki przy drodze nr 745, Islandia
  • Islandia Północno - Zachodnia
  • Glaumbaer, Islandia Północno - Zachodnia
  • Glaumbaer, Islandia Północno - Zachodnia
  • Glaumbaer, Islandia Północno - Zachodnia
  • Akureyri, Islandia Północno - Zachodnia
  • Akureyri, Islandia Północno - Zachodnia
  • Goðafoss, Islandia Północno - Wschodnia
  • Goðafoss, Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Północno - Wschodnia
  • Namafjall, Islandia Północno - Wschodnia
  • Namafjall, Islandia Północno - Wschodnia
  • Namafjall, Islandia Północno - Wschodnia
  • Namafjall, Islandia Północno - Wschodnia
  • Namafjall, Islandia Północno - Wschodnia
  • zbocza wulkanu Krafla, Islandnia
  • Krafla, Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Północno - Wschodnia
  • Husavik, Islandia Północno - Wschodnia
  • Husavik, Islandia Północno - Wschodnia
  • Droga nr 1, Islandia Północno - Wschodnia
  • Droga nr 1, Islandia Północno - Wschodnia
  • Droga nr 1, Islandia Północno - Wschodnia
  • Jokulsa a Bru, Islandia Północno - Wschodnia
  • Islandia Wschodnia
  • Islandia Wschodnia
  • Droga nr 1, Islandia Wschodnia
  • renifery, Islandia Wschodnia
  • Islandia Wschodnia
  • pojazd polarny , Islandia Wschodnia
  • okolice Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • most przy Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Jökulsárlón, Islandia Wschodnia
  • Islandia Wschodnia
  • Vatnajökull, Islandia Południowa
  • Vatnajökull, Islandia Południowa
  • Vatnajökull, Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Skaftafell, Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Skaftafell, Islandia Południowa
  • Skaftafell, Islandia Południowa
  • Skaftafell, Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • efekt Jökulhlaup z 1996, Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • amerykańskia amfibia, Islandia Południowa
  • Mýrdalsjökull, Islandia Południowa
  • Czarne plaże w okolicy Vik, Islandia Południowa
  • czarne plaże w okolicy Vik, Islandia Południowaokolice Vik, Islandia Południowa
  • okolice Vik, Islandia Południowa
  • okolice Vik, Islandia Południowa
  • kamienny łuk w okolicy Vik, Islandia Południowa
  • Islandia Południowa
  • Selfoss, Islandia Południowa
  • Selfoss, Islandia Południowa
  • Selfoss, Islandia Południowa
  • Gulfoss, Islandia Południowa
  • Gulfoss, Islandia Południowa
  • Gulfoss, Islandia Południowa
  • gejzer Stokkur, Islandia Południowa
  • Mały Gejzeek, Islandia Południowa
  • gejzer Stokkur, Islandia Południowa
  • Gorące źródło Blesi, Islandia Południowa
  • Gulfoss, Islandia Południowa
  • Ratusz w Reykjavik, Islandia
  • Ratusz w Reykjavik, Islandia
  • kościół Hallgrímskirkja w Reykjavik, Islandia
  • Reykjavik, Islandia
  • Reykjavik, Islandia
  • Reykjavik, Islandia
  • skansen w Reykjavik, Islandia
  • skansen w Reykjavik, Islandia
  • Błękitna Laguna, Islandia
  • Błękitna Laguna, Islandia

Wady i zalety zwiedzania Islandii poza sezonem:

* noclegi i wynajem auta są zdecydowanie tańsze, za to latem można pojechać z namiotem i korzystać z autobusów;

* noclegów nie trzeba wcześniej rezerwować, ale warto zorientować się które hotele czy hostele są czynne; mniejszy problem jest z "prywatnymi kwaterami", chociaż podróżowanie z własnym śpiworem bardzo skróciło przygotowywanie pokoi;

* w miejscach turystycznych jest dużo luźniej i poza okolicami Reykjaviky jest niemal pewne, że będziecie sami; w związku z tym też muzea są w większości nieczynne, a cześć dróg jest nieprzejezdna; nie skorzysta się też z atrakcji typu wyprawa na wieloryby, czy przejażdżek po lodowcu;

* zobaczycie Islandię z mniej znanej strony, na wschody słońca nie trzeba będzie wcześnie rano wstawać, za to statyw się przyda... (i tak będziecie się wozić autem ;-)

* no i najważniejsze - będziecie mieli pretekst do powrotu na Islandię latem :-)

  • Obwodnica Islandii

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. 2_koty
    2_koty (01.12.2012 15:54) +1
    To cieszy Smoku :-)
  2. s.wawelski
    s.wawelski (16.08.2012 23:57) +1
    Bylem, widzialem, wrocilem... Dziekuje Ci za wspaniala inspiracje!

    Pozdrowienia :-)
  3. s.wawelski
    s.wawelski (27.03.2011 23:22) +1
    Przygladalem sie jeszcze raz Twoje podrozy po Islandii i sie zastanawiam, czy rzeczywiscie ja zrobilas w tydzien, czy ciut dluzej. Czy w poszczegolnych miejscach nalezy spac w samochodzie lub namiotach, czy tez sa jakies miejsca pod dachem. Czy myslisz, ze z grubsza tydzien na Islandie wystarczy?

    Pozdrowienia :-)
  4. lmichorowski
    lmichorowski (13.10.2010 10:46) +1
    Podróż godna pozazdroszczenia. Tak właśnie wyobrażałem sobie Islandię, którą miałem okazję zobaczyć jedynie z samolotu. Szkoda jedynie, że poza sezonem jest tak zimno, co z pewnością odstraszyłoby moją ciepłolubną małżonkę. Ale... Kto wie, może się uda ją przekonać. Pozdrawiam.
  5. 2_koty
    2_koty (30.07.2010 17:03) +1
    Nie na darmo Islandia przez wielu uważana jest za magiczne miejsce - niby puste i nieprzyjazne, a jednak przyciąga.
  6. renata-1
    renata-1 (30.07.2010 15:51) +1
    Wielu Polaków nie chce sie uczyć nawet angielskiego, np. w Anglii, a co dopiero islandzkiego.
    To na marginesie. Super podróż, w zimowych klimatach Islandia jest równie piękna.
    Ja chcę tam wrócić!, a po zobaczeniu Twoich fotek tęsknota mi narasta.
  7. 2_koty
    2_koty (02.03.2010 20:25)
    To był dopiero początek kryzysu, ale nasi rodacy to raczej nie do pracy w banku się tam wybrali. Spotkaliśmy tylko jedną Polkę w sklepie z wełną i nie wyrażała chęci powrotu.
    Z rozmów z Islandczykami nie wynikało, że czują do nas jakąś niechęć, jedynie Polacy niezbyt chętnie się "integrują", nie próbują stać się częścią tego malutkiego społeczeństwa, nie uczą się języka.
    Hákarl od razu wrzuciliśmy do zestawu potraw, które będziemy omijać z daleka (obok głowy owcy i wieloryba oczywiście). Chyba mielibyśmy też problem z maskonurem, ale po zjedzeniu koniny już nie jestem tego taka pewna ;-)
    Islandia bez wątpienia nie jest miejscem przyciągającym sztuką kulinarną ;-)
  8. city_hopper
    city_hopper (02.03.2010 16:35) +1
    Ciekawa wyprawa, świetny opis. Czy nasi rodacy już się stamtąd wynieśli? Próbowaliście może Hákarl?
    Pozdrawiam :-)
  9. 2_koty
    2_koty (28.02.2010 20:12) +1
    Islandia jest piękna, ale rzeczywiście trudno ją nazwać idylliczną ;-)
  10. mapew
    mapew (28.02.2010 20:00) +2
    swietnie napisane i wspaniale zdjecia. Fajnie tam musi byc. Nawet na chwile zapomnialem, ze nie lubie takich mokro-mrozno-ciemno-zimowych klimatow :-)))
  11. 2_koty
    2_koty (27.02.2010 13:10) +1
    w końcu to wyspa lodem i ogniem rzeźbiona :-)
  12. sagnes80
    sagnes80 (27.02.2010 10:45) +2
    ostatnio wybieram relacje z ciepłych miejsc, żeby chociaż wirtualnie było cieplej, ale Twoja Islandia, mimo śniegu i lodu i tak mnie rozgrzała - super relacja i piękne zdjęcia!
  13. grapar
    grapar (25.02.2010 22:15) +2
    Wspaniałe miejsce na ziemi. I te gorące źródła/baseny o temp. ca 40-50 stpni co krok. Rewelacja. Gorąco polecam.

  14. 2_koty
    2_koty (25.02.2010 0:43) +1
    Przyznam, że "normalnie" planując wyjazd na Islandię wybrałabym wiosnę / lato - przede wszystkim ze względu na długość dnia, a nie temperaturę. I na dłużej niż tydzień. Trudno było jednak zmarnować taką szansę.
    Zdecydowanie Islandia jest piękna przez dłużej niż kilka miesięcy w roku.
  15. dominiczas
    dominiczas (24.02.2010 21:16) +2
    Zimowa Islandia jest urocza!!
  16. kanguria
    kanguria (24.02.2010 11:30) +2
    Oj, zimno wygląda, zimno , ale pięknie :)
  17. milanello80
    milanello80 (23.02.2010 23:55) +2
    Piękna - zarówno relacja, jak i zdjęcia. Nie ukrywam, że i dla mnie Islandia jest jednym z miejsc regularnie przypominających o sobie. Ciekawie przedstawiłaś Islandię w nietypowej jak na relacje podróznicze z owego miejsca, zimowej szacie.Być może najbardziej urzekająco musi być tam wiosną, niemniej Twoja mieszanka bieli z czernią i brązami wygląda równie uwodzicielsko.
    Pozdrawiam
  18. 2_koty
    2_koty (23.02.2010 20:32) +1
    oj prince polo jak najbardziej było!
    a na zimno to nie ma co narzekać - zawsze można się ogrzać w cieplicach czy przy gejzerach :-) No i odpada zmartwienie, że bikini jakoś nie leży...
  19. iwonka55h
    iwonka55h (23.02.2010 16:35) +2
    eee-tam gadacie, że zimno. Latem temperatura to 10-15 stopni, więc można wytrzymać, za pobyt zapłacicie kartą a widoki i wrażenia bezcenne.
  20. zfiesz
    zfiesz (23.02.2010 14:25) +1
    wszystko fajnie, tylko... zimno cholera!;-) no i zapomniałaś chyba o polskim akcencie! prince polo to ponoć największy przysmak islandczyków:-)

    a skąd i za ile lecieliście?
  21. 2_koty
    2_koty (22.02.2010 23:04) +2
    Z cenami to nie jest taka prosta sprawa. Byliśmy w okresie, kiedy wartość islandzkiej korony drastycznie spadła (między 09.2007 a 09. 2008 aż o 70%!!!, w listopadzie tylko nieznacznie kurs się podniósł). Przyznam, że w naszym odczuciu ceny były wówczas na normalnym, europejskim poziomie.
    Noclegi i wynajem auta poza sezonem są zdecydowanie tańsze, nie wymagają też wcześniejszych rezerwacji (o ile są oczywiście dostępne...). Można też dostać zniżki używając własnego śpiwora. Postaram się dorzucić jakieś informacje praktyczne i dokopać się starych wyciągów. Mapkę też zmajstruję.
  22. rebel.girl
    rebel.girl (22.02.2010 18:11) +2
    rany, ewa... co ja z tobą mam? co ty mi robisz???
    nie wiem nawet, co tu napisać ;) twoje zdjęcia wyzwoliły we mnie taką gamę emocji, że mam ochotę się rozpłakać ;))) przewspaniała ta twoja islandia... prze! ;)))
  23. slawannka
    slawannka (22.02.2010 16:06) +2
    Ewa, napisz proszę, jakie są ceny (z przeliczeniem oczywiście).
    I jakbyś tak postarała się umieścić Waszą trasę na mapie, to byłoby już IDEALNIE! :)
    Zazdroszczę, choć nigdy się tam nie wybiorę - latem - szkoda lata, zimą - bo też zimno... Miałam długi okres życia, kiedy zaczytywałam się w sagach islandzkich...
    I jeszcze - moje największe zdumienie przeżyłam kiedy się dowiedziałam, że islandzkie dziecko żeby zobaczyć pociąg, musi się dostać do ... innego kraju...
  24. s.wawelski
    s.wawelski (22.02.2010 7:12) +2
    Islandia jesienia - to cos nowego! Czy ceny rzeczywiscie byly przystepniejsze?
  25. dino
    dino (21.02.2010 20:56) +2
    to była naprawdę okazja :))

    Świetna wyprawa...